Nienawidzę upałów. Wystarczy, że przed chwilę jadę rowerem na krótki rękaw i już jestem cały spocony że aż podkoszulka się przykleja. I w związku z tym częściej trzeba się myć i przebierać, bo kurwa będę cuchnął. Lubię ciepło, no ale umiarkowane, takie gdzieś do 25 stopni Celsjusza w cieniu. Więcej to już jest mega chujowo. Samochód jak zaparkuję to po krótkim czasie w samochodzie się robi jak w piekle. Szczerze mówiąc, lepiej czuję się jak jest kilkanaście stopni mrozu w dzień niż powyżej 25 stopni na plusie. Przynajmniej nie ma tego jebanego potu, na dodatek przed mrozem dużo łatwiej jest się ochronić.

Mnie też upały dobijają. Najgorzej gdy mam pracę fizyczną do zrobienia… Mordęga. Osoby z problemami tarczycy mogą bardziej intensywnie odczuwać wysoką lub niską temperaturę.