Niedawno pisałem hejta o tym, że wkurwia mnie, że mój ojciec i matka sprzedają dom w moim ulubionym miejscu. Na obecną chwilę ten dom już nie jest nasz, ten nowy właściciel to ze stodoły zrobił… mieszkanie, a z tego ceglanego budynku który tam jest to nie wiem co zrobi. Mimo wszystko i tak czasem odwiedzam miejscowość w której do niedawna miałem dom, nie wchodzę na swój były teren, ale nawet nie wiecie jaka mnie złość bierze gdy widzę ten swój były dom. Tam gdzie miałem działkę z domem to było fajne miejsce, wyprowadziłem się z niego w połowie 2011 roku, jak miałem 13 lat, ale dopiero w 2021 roku działka została przekazana jakiemuś typkowi – czyli przez 10 lat choć tam nie mieszkano to ten dom był nadal mój i moich nienormalnych rodziców – czasem sobie tam pojechałem samochodem a nawet na rowerze. Możliwe nawet, że w przyszłości bym tam wrócił i sobie tam sam mieszkał, wyremontował bym tamten dom i bym się cieszył mieszkając w tamtym miejscu.
A gdzie mieszkam teraz?! Na zadupiu! Naprawdę, mieszkam na zadupiu, gdzie psy dupami szczekają, a mordami srają. Codziennie się złoszczę i smucę, że jestem skazany na mieszkanie w wypizdowiu, nawet mam w planach kupno tylko dla siebie działki, w miejscu w którym mi się podoba ale do tego to bardzo długa droga, bo pieniędzy jak na razie brak.
Będę sobie po trochu odkładał kasę i może za kilka, albo kilkanaście lat uzbieram na swój teren ziemi.
Pierdolę miejsce w którym obecnie mieszkam, jebać moją miejscowość! I nie chodzi mi o mój obecny dom w pojebanej miejscowości, tylko o miejsce w którym on jest.