Wkurwia mnie bardzo to pocenie się. Chodzi mi o to, że ja się bardzo pocę, przejadę rowerem parę kilometrów no i niestety już pot. Tak było np. wczoraj i przedwczoraj. Ale nie było tak bardzo gorąco, mniej niż 20 stopni w cieniu podczas mojej jazdy rowerem. Częste pocenie = częstsza potrzeba mycia, żeby nie śmierdzieć. Żebym w ogóle nie jebał potem to musiałbym się kilka razy dziennie cały myć i przebierać a to niestety nie na moje możliwości. Chociaż są dni w które się prawie w ogóle nie pocę i to nawet pod pachami, które są najbardziej potliwe, ale to tylko w te w które nie mam żadnego wysiłku fizycznego. Czy to normalne, czy może jestem na coś chory?
