Bardzo drażni mnie, że ciągle są gigantyczne przyrosty chorych na COVID-19. Jeszcze w sierpniu 2020 roku przez cały miesiąc ani razu nie było więcej niż tysiąc w ciągu doby, a teraz kurwa jest zazwyczaj ponad 10tyś. Dowiedziałem się jakiś czas temu, że koronawirus wyniszcza płuca i to nawet u młodych, zdrowych osób!
Zastanawia mnie, kiedy ta jebana epidemia się skończy?! W najgorszym przypadku to może być tak, że dosłownie każdy w Polsce zachoruje na COVID-19, a garstka tych chorych umrze albo będzie w ciężkim stanie w szpitalu. I na koniec dodam jeszcze, że nie pochwalam głupich restrykcji typu zakaz wstępu do lasu czy parku, ale jednak trochę obostrzeń powinno być np. maseczki w zamkniętych miejscach publicznych, by spowolnić epidemię.
A propos maseczek bardzo się cieszę, że na świeżym powietrzu nie trzeba już zakładać.
Jebać PiS i PO.